niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 2- Pierwsza lekcja i wiadomość

Rano obudził ją słodki głosik jej przyjaciółki:
-Dorcas! Rusz się wreszcie, bo nie zjesz śniadania!-wrzeszczała Lily.
-Czy nie można po cichu powiedzieć, żebym wstała? Nie bo Ruda zawsze musi powrzeszczeć. Aż mi szkoda faceta co za nią wyjdzie-mruczała pod nosem, a Ann i Alice chichotały się jak nakręcone.
-Co tam mruczysz?- Zapytała "łagodnie" Ruda.
-Nic, tylko gdzie ty męża znajdziesz ty terrorysto?
-No wiesz, zawsze ma Jamesa, w razie czego-zaśmiała się Ann.
-Idź Anka już do tej biblioteki na randkę z Lupinem...-odburknęła Lil.
-Co?! Chyba cię pogięło...!
-I tak wiemy po co tam chodzisz-powiedziała z wrednym uśmiechem Dor.-Przed nami nic nie ukryjesz....
-Uważacie, że ja się zakochałam w Remusie?-Zapytała z rumieńcem Ann.
-A co? Twierdzisz, że nie?-Zapytała Alice.
-Może...-odpowiedziała wymijająco.
-Uuuuuuu......Anka się zabujała, Anka się zabujała...-Zaśmiały się oberwały poduszkami.
Po pięciu minutach do dormitorium wpadła Alicja (zapomniałam jej wcześniej dodać-dop. od autorki).
-Dziewczyny, czy wy macie zamiar dzisiaj coś zjeść, bo za pół godziny mamy lekcje-powiedziała do nich.
Dor spojrzała na zegarek, chwyciła szybko ciuch i pobiegła pędem do łazienki, a wyszła po pięciu minutach.
-To idziemy-powiedziała z uśmiechem Dor.
Wyszły z Pokoju Wspólnego i ruszyły do Wielkiej Sali. Przy stole Gryfonów zauważyły Huncwotów szepczących o czymś zawzięcie.
-Co tam Panowie?-Zapytała podejrzliwie Dor.
Kiedy tylko usłyszeli jej pytanie odsunęli się od siebie i uśmiechnęli się niewinnie do dziewczyn.
-A nic takiego, drogie Panie-powiedział Black z uśmiechem.
-Ta jasne-powiedziała z sarkazmem Lily.-Ale może lepiej nie mówcie...
-Gdybyśmy wam powiedzieli to musielibyśmy was zabić-powiedział z uśmiechem James.
-I tak byś tego nie zrobił...-powiedziała pewnym głosem Ann.
-Myślisz, że bym was nie zabił?-Zapytał James.
-Mnie, Dor, Alicję i Alice może i tak, ale Lily w życiu byś nie zabił-powiedziała z chytrym uśmieszkiem.- Podobno ją kochasz więc...
-Już mi przeszło i teraz jesteśmy przyjaciółmi...
-Ta przeszło...-powiedzieli chórem wszyscy (oprócz Jamesa i Lily).
-Tak, przeszło i zmieńmy temat.
Po chwili podeszła do nich McGonagall rozdać plany zajęć, a oni ruszyli na lekcje. Pierwszymi zajęciami w tym roku okazała się obrona przed czarną magią. Stanęli pod klasą czekając na nauczyciela.
-Patrzcie kto tam stoi. Nasz ulubiony ślizgon-powiedział Black wskazując głową w bok.
Pod ścianą stał Severus Snape, chłopak o czarnych, tłustych włosach i haczykowatym nosie.On i Huncwoci nigdy się nie lubili, ale po "kawale" Syriusz, polegającym na wprowadzeniu Snapea do Wrzeszczącej Chaty, gdzie Lupin przechodził swoje zmiany w wilkołaka, szczególnie się nie lubią. Poza tym  Severus był przyjacielem Lily, co nie pasowała Jamesowi.
Drzwi od klasy otworzyły się, a profesor zaprosił ich do klasy, kiedy już usiedli wstał i rozejrzał się po klasie.
-Nazywam się Mark Belvild i jestem waszym nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Ne toleruję spóźnialskich i mam nadzieję, że będziecie się przykładać do zajęć.
Omiótł całą klasę swoimi brązowymi oczami.
-Tak, więc zaczynamy. Czarna magia to mnogość najróżniejszych środków agresji, zmiennych jak kameleon i odwiecznych jak zło i dobro. Walka z nimi przypomina walkę z wielogłowym potworem: utniesz mu jedną głowę, a natychmiast wyrośnie inna, jeszcze groźniejsza i sprytniejsza. To, z czym przychodzi nam walczyć, nigdy nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianą, jest niezniszczalne. Wasza obrona musi więc być równie elastyczna i wymyślna jak agresja czarnej magi, którą zamierzacie złamać.* I właśnie w obronie przydają się zaklęcia niewerbalne. Na czym polega przewaga zaklęcia niewerbalnego, nad werbalnym?
Ręce Remusa, Lily i Ann wystrzeliły w tym samym czasie.
-I już się zaczyna-mruknął Syriusz do Jamesa.
-Proszę panno...
-Evans-powiedziała Lily.- Przewagą zaklęcia niewerbalnego nad werbalnym jest to, że nie ostrzegamy przeciwnika jakiego zaklęcia użyjemy co daje man kilka sekund przewagi.
-Bardzo dobrze. Pięć punktów dla Gryffindoru. Podzielcie się w pary. Jedna osoba będzie atakować, a druga odpierać ataki. Oczywiście proszę niewerbalnie. Zaczynajcie.
Pod koniec lekcji zaklęcia niewerbalne wychodziły tylko czterem osobą. Remusowi, Ann, Lily i jakiemuś ślizgonowi. Wyszli z lekcji i skierowali się w stronę klasy transmutacji.
Wszyscy rozmawiali o nowym nauczycielu.
-Belvid... Belvid -mruczał pod nosem Syriusz.
-Stary, wiemy, że masz problemy z pamięcią, ale nie musisz cały czas powtarzać tego nazwiska-zaśmiał się James.
-Chyba mnie pomyliłeś ze sobą trawojadzie-odpowiedział zgryźliwym tonem.-Ja kojarzę skądś te nazwisko, tylko nie wiem skąd...
-Później pomyślisz, a teraz pośpieszmy się bo McGonagall się wkurzy.

Usiedli w pokoju wspólnym po całym dniu zajęć. Dziewczyny i Remus wyciągnęli pergaminy i książki, i wzięli się za odrabianie prac domowych, a Syriusz i James rozsiedli się zamykając oczy.
-Jakim cudem ja mam już wszystkiego dość?-Zapytał Rogacz.
-A kto wie co ci w głowie siedzi?-Odpowiedział pytaniem Syriusz.
-Ja?
-Mnie się pytasz?
-Może wzięlibyście się za robotę?-Przerwała im Ann.
-Może tak, może nie, kto to wie?-Powiedzieli we dwóch.
-Inteligencja od was tryska...-mruknęła.
Podszedł do nich Chat Wood.
-Cześć-przywitał się. Chat jest kapitanem drużyny Gryffonów i jest w siódmej klasie.-Black, Potter trzeba zrobić nabór do drużyny. Także w piątek o siedemnastej na boisku.
-A kogo szukacie?-zapytała Dor.
-Ścigającego i bramkarza.
-Aha.
-Także pamiętać-pogroził palcem Chat.
-Tak jest-zasalutowali.
Chat odszedł kręcąc głową.
-Masz zamiar się zgłosić?-zapytała Lily.
-Może tak...
Do pokoju wpadł Frank Longbottom.
-Słyszeliście nowiny?-zapytał się podchodząc do Huncwotów i dziewczyn.
-Jakie?-zapytała Alicja.
-Mają dojść na nasz rocznik dwie nowe osoby. Trafili do Gryffindoru. Dzisiaj na kolacji Dumbledore powie oficjalnie, ale i tak cała szkoła już wie... Co robicie?
-Oni odrabiają prace domowe, a ja i Syriusz odpoczywamy-powiedział James.
-Raczej się obijacie-mruknął Lupin.
-Oj Luniaczku....
-Nie mów do mnie Luniaczku, Trawojadzie.
-Tylko się nie pogryźcie-powiedział Syriusz.
-Od tego jesteś ty-powiedział z wrednym James uśmiechem.
-Dobra koniec tej jakże "normalnej" rozmowy-przerwała im Dor.-Ruszcie swoje cztery szanowne i idziemy na kolację, bo Glizdek nam tu zaraz padnie z głodu.
Wstali i ruszyli do Wielkiej Sali.

****************************************************************************************************************************** 
* monolog profesora Snape pochodzi z książki Harry Potter i Książę Półkrwi

Dzisiejszą notkę dedykuję Konradowi, który jako jedyny ma siłę do Tomka :D

Trochę nie wiedziałam jak to zakończyć, ale cóż. Rozdział był planowany na sobotę, ale przez natłok obowiązków domowych nie powiodło się to. Według mnie notka jest średnia i mogłaby być lepsza. Następna nie wiem kiedy będzie.
Dodałam czterech nowych bohaterów (Franka, Alicję i dwójkę nowych uczniów).

sobota, 22 lutego 2014

Rodział 1- Powrót do Hogwartu

Dwie dziewczyny stały szukając znajomej twarzy. Nagle zobaczyły znajomą, czarną czuprynę i zaczęły wołać:
 -Dorcas! Dorcas!
Dziewczyna odwróciła się, a kiedy zobaczyła znajome dziewczyny podbiegła do nich i uścisnęła.
-Ann, Lili, jak ja się za wami stęskniłam...-powiedziała ściskając je.
-My za tobą też-powiedziała Ann.-Chodźmy zająć jakiś przedział.
Ruszyły do pociągu i znalazły wolny przedział. Wsadziły bagaże na półkę i zajęły się rozmową.
-I jak minęły wam wakacje?-Zapytała Dor.
-Mi spokojnie. W sierpniu pojechaliśmy do Grecji-powiedziała Ann.- A jak tobie Lily?
-W lipcu byliśmy nad morzem, a resztę wakacji spędziłam w domu z Petunią. Czyli nuda... A u ciebie Dorcas?
-Też nuda. Całe wakacje spędziłam w domu... I jeszcze do tego wpadła do mnie Alice...
Alice Corston była kuzynką Dorcas oraz (od czerwca) dziewczyną... Syriusza... Dziewczyna nie wiedziała, że Dorcas podoba się Syriusz, a ona nie miała zamiar jej tego powiedzieć.
-I co zrobisz z tym?-zapytała Lily.
Tylko ona i Ann znały prawdę.
-Nic. Będę z tym żyła. Ja sama nie jestem pewna czy chciałabym z nim być w tej chwili... Nie chcę się ładować z nim w związek, bo same wiecie jak on traktuje dziewczyny. Bajeruje każdą, a po tygodniu rzuca... Puki się nie zmieni, nie chcę z nim być. Na razie jest moim przyjacielem i nie będę tego zmieniać. Za to ty Ruda musisz mi coś powiedzieć...
-Niby co?
-Jak tam twoje stosunki do Jamesa?
-A co ma być?-Zapytała zbita z tropu Lily.
-No nienawidzisz go czy lubisz?
-W czerwcu postanowiliśmy zostać przyjaciółmi... A przynajmniej spróbować.
-A jaki warunek mu postawiłaś?-Zapytała z uśmiechem Ann.
-Taki, że ma przestać znęcać się nad słabszymi...
-Lily, w bajki wierzysz?-Zapytała Czarna.
-Nie, ale wierzę, że może się zmienić. Ann, a czy ty i...-ale nie skończyła ponieważ drzwi od przedziału i stanęło w nich czterech chłopaków.
Jeden blondyn o miodowych oczach, drugi brunet z szarymi tęczówkami, trzeci również brunet, ale o orzechowych oczach, a za nimi stał szatyn z blond końcówkami. Uśmiechali się po huncwocku, a w oczach mieli wesołe błyski.
-O patrzcie kogo my tu mamy-powiedział Syriusz z uśmiechem.- Cześć laski...
-Hej przystojniaki-odpowiedziały chórem.
-Możemy się dosiąść?-Zapytał Potter.
-Jasne- odpowiedziała z uśmiechem Lily.
Rogacz usiadł koło Lily i Ann, Lunatyk obok Anki, a Łapa na przeciwko Rudej i obok Dor, a Peter obok jej. Pogadali jeszcze o wakacjach, a potem zagrali w Eksplodującego Durnia. Dziewczyna co jakiś czas przyglądały się Remusowi, który nie wyglądał najlepiej...Mimo, że żartował i śmiał się, nie wyglądał najlepiej i miał podkrążone oczy...
-Remus, wszystko w porządku?-Zapytała Ann.
-Tak, tylko wczoraj wypadła pełnia i jeszcze nie wróciłem do świata żywych.
-A to ty potrafisz wrócić do świata żywych? Bo zawsze bujasz w obłokach-powiedział z wrednym uśmiechem Syriusz.- Z tobą się dogadać to czasami... Jest to po prostu nie możliwe...
-Tym bardziej jak schowasz się za książką-poparł go James z śmiertelnie poważną miną.
-Ja przynajmniej nie gadam do lustra: ,,Przystojniaku, dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień. Nic nie jest dla ciebie nie możliwe"-powiedział Remus udając Jamesa.
Wszyscy (nie licząc James, bo on udał obrażonego) zaśmiali się.
-No wiesz co... Ja wcale tak nie robię...
-Taaaa... Wcale-powiedzieli zgodnie Remus, Syriusz i Peter.
-Ej no wiecie...-krzyknął przez śmiech dziewczyn.-Obrażam się-i odwrócił się zakładając nogę na nogę, głowę zadzierając do góry i wydymając zabawnie usta, udając obrażoną dziewczynę.
-Damesa się obraziła... Założę się, że wytrzyma góra pięć minut-powiedział Syriusz.
-Coś ty... Trzy to wszystko...-dodał Remus.
-Ja tam daję cztery-wtrącił Peter.
-Hazardziści...-mruknęła Dorcas.
-A co? Coś ci...-zaczął Syriusz, ale nie dokończył bo w drzwiach stanęła Alice.
Alice Carston piękna i inteligentna dziewczyna. Pogromczyni męskich serc i najlepsza przyjaciółka Dorcas od dziecka i aktualna dziewczyna największego przystojniaka w szkole, Syriusz Blacka. Alice jest kuzynką i jednocześnie sąsiadką Dor, ale nie wiedziała, że jest ona zakochana w jej chłopaku i choć Czarna jest zazdrosna o niego nic nie mówi...Udaje, że wszystko jest jak dawniej.
Dziewczyna przywitała się ze wszystkimi, a na końcu podeszła do Blacka zatapiając się w jego ustach. Dorcas poczuła ukucie w sercu, ale dalej się uśmiechała. Ann i Lily spojrzały na nią, ale ona pokiwała tylko głową dając znak, że wszystko w porządku.
-Jak tam?-zapytała Alice.
-Świetnie-odpowiedziała szybka Dorcas- Może pogramy w gargulki?
-Dobra.
Reszta podróży minęła im w wesołej atmosferze. Kiedy wysiedli z pociągu usłyszeli znajome wołanie:
-Piszoroczni do mnie! Piszoroczni!
-Cześć Hagrid!-krzyknęli chórem.
-A to wy... Jak tam zdrówko?
-Po staremu Hagridzie -odpowiedział James.
-Wpadnijcie do mnie kiedyś na herbatkę to se pogadamy.
-Dobra!-Odpowiedzieli i ruszyli w stronę powozów.
Kiedy weszli do Wielkiej Sali od razu, każde z nich poczuło się jak w domu. Pięć wielkich stołów, nad którymi wisiało mnóstwo świec...Usiedli, wysłuchali piosenki Tiary Przydziału i przywitali nowych Gryfonów. Po ceremonii przydziału wstał dyrektor szkoły, Albus Dumbledore.
-Kochani, wiem, że chcecie już zatopić zęby w uczcie, więc wsuwajcie...-powiedział z uśmiechem i usiadł.
-No i to rozumiem-powiedział z uśmiechem Peter.
-Peter, ty to byś tylko jadł...-powiedziała Dorcas.
Po kolacji znowu wstał dyrektor.
-Witam w Hogwarcie! Zanim pójdziecie do swoich sypialni, gdzie czekają na Was ciepłe łóżka, muszę powiedzieć o kilku corocznych sprawach. Wstęp do Zakazanego Lasu, jak sama nazwa wskazuje, jest zakazany. Mamy też jedną zmianę w gronie nauczycielskim. Nasz nauczyciel Obrony przed Czarną Magią odszedł na emeryturę, podobnie nasz stary woźny Apollion Pringle. Nowym woźnym, którego znacie już od roku, będzie Argus Filch, a nowym nauczycielem zostaje Mark Belvild. Pan Filch kazał przypomnieć, że lista zakazanych rzeczy jest wywieszona na drzwiach jego gabinetu. Jest jeszcze inna sprawa. Wciąż szuakmy osoby odpowiedzialne za to bagno na pierwszym piętrze...-powiedział i mrugnął do Huncwotów, oczywiście wszyscy wiedzieli, że to oni- To by było na tyle. Zmykajcie do swoich dormitorium...
Wszyscy zaczęli wstawać, a Lily i Remus pobiegli zgarnąć pierwszorocznych. Dorcas i reszta paczki ruszyli w stronę Pokoju Wspólnego. Podali hasło i każdy ruszył w stronę własnej sypialni. Blondi i Czarna weszły do sypialni. Ann poszła do łazienki, a Dor usiadła na łóżku rozmyślając.
Dlaczego jak mi na czymś zależy to najczęściej mi się to nie udaje? I to najczęściej przez Alice? Zawsze zabierała mi chłopaka, który mi się podobał. Oczywiście nie świadomie, ale wiem jedno... Teraz tak łatwo się nie poddam. Na żadnym nie zależało mi tak jak na Syriuszu... Jego jej tak łatwo nie oddam-postanowiła i położyła się spać.

****************************************************************************************************************************** 

Oto pierwszy rozdział. Liczę na wasze komentarze i uwagi. 
Pierwsza dedykacja dla wszystkich fanów Harry`ego Pottera ;)

Prolog

(Narracja 1 osobowa)

1 września
Spałam sobie w najlepsze kiedy obudził mnie budzik. Spojrzałam na tarczę. Wskazywał 9 rano. Przekręciłam się na bok, a po chwili do mnie dotarło która jest.. Dziewiąta?! Ja o jedenastej mam pociąg do Hogwartu! Przecież ja się za żadne skarby nie wyrobię! Zerwałam się z łóżka i pobiegłam szybko do łazienki. Szybki makijaż i ubrałam się. W drodze na dworzec zastanawiałam się co może się wydarzyć w tym roku.
Czy Lily przekona się do Jamesa?
Czy Ann będzie z Remusem?
A czy Syriusz zwróci na mnie uwagę?
Byłam w nim zakochana od trzeciej klasy, ale cały czas to ukrywała. Traktował mnie tylko i wyłącznie jako przyjaciółkę. A ja wciąż mam nadzieję, że się zmieni i mnie zauważy. Się zobaczy co z tego wyniknie...

********************************************************************************

Wiem, że prolog jest straszliwie krótki, ale obiecuję, że rozdziały będą dłuższe...

wtorek, 18 lutego 2014

Witam!

Jestem Magda, ale tu będę podpisywać się jako Dark Lady. Oto przed wami mój pierwszy blog o huncwotach (w planach są trzy blogi, ale nie o tym tu). Dzisiaj zajmę się pewną szesnastolatką o imieniu Dorcas Meadowes. Prolog i pierwszy rozdział pojawią się już 22.02.2014 roku i od tego czasu będą ukazywać się co sobotę. To by było na tyle. Wstępnie mam 10 rozdziałów, ale nie wiem, czy się ukażą. Jeśli spodoba wam się ta historia to będę pisać, a jeśli nie... Ale to już okaże się w sobotę. Konataktować się ze mną można przez dwa sposoby i jednocześnie komentować to co tu będzie się ukazywać:
To by było na tyle.

To do soboty
Dark Lady